sobota

Lot do Kairu

Pan Smith, dyrektor muzeum w Londynie zatrudnił jako stróża nocnego, swojego przyjaciela. "Nowy", jak powszechnie nazywali go w pracy, sumiennie wypełniał swoje zadania. Pewnego dnia dyrektor ogłosił wśród swojego personelu, że za kilka dni wyjeżdża do stolicy Egiptu odebrać nowy eksponat... 
Dzień przed wylotem, z samego rana, do biura Smitha zajrzał jego przyjaciel.
-O której masz wylot do Kairu?
-17:50- powiedział Smith- niestety lot trochę potrwa, bo będziemy lądować na kilku większych lotniskach... ale dzięki temu zaoszczędzę na biletach.
-Jak wygląda plan lotu?-nerwowo zapytał Nowy.
-Najpierw Paryż, potem... zdaje się Mediolan, dalej Rzym...
-Nie! - urwał mu Nowy- wieczorem samolot rozbije się w górach, nawet nie zdąży dolecieć do Mediolanu. Miałem w nocy sen, że jutro w Alpach rozbije się samolot, wszyscy zginą... Proszę cię, leć innym samolotem.

Smith stwierdził, że jego przyjaciel lekko zwariował, jednak w imię przyjaźni postanowił go posłuchać i wybrać późniejszy lot- wylot tego samego dnia o 21:42 bezpośrednio do Kairu. Na drugi dzień, jeszcze siedząc w taksówce w drodze na londyńskie lotnisko, usłyszał w radiu, że po godzinie 20:15 spadł samolot lecący z Londynu do Kairu, prawdopodobnie nikt nie przeżył...

Po powrocie z Kairu Smith poszedł do swego przyjaciela i podziękował mu za uratowanie życia... a potem go zwolnił.
Pytanie- dlaczego Smith go zwolnił?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz